Jakiś czas temu w prasie można było przeczytać, jak pewna firma spedycyjna, działająca w Trójmieście, nie musiała się domyślać, gdyż utratę pierwszych sześciu najważniejszych klientów i pół miliona złotych szybko skojarzyła z odejściem czterech pracowników, którzy zatrudnili się w przedstawicielstwie szwedzkiej konkurencji. Posługiwali się oni szczegółami dotyczącymi kontraktów, jakie ich były pracodawca zawarł z kontrahentami, tras przejazdów itd., mimo że podpisali wcześniej umowy o zakazie konkurencji i zachowaniu poufności informacji przez trzy lata od ustania stosunku pracy. Niestety, prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia, gdyż firma nie mogła przedstawić „twardych dowodów”. Jej pliki, znalezione przez policję w komputerach konkurencji, nie miały znaczenia, bo podejrzani po prostu zaprzeczyli, że je wykradli. W Szwecji samo posługiwanie się takimi plikami wystarczyłoby, aby zamknąć nieuczciwe przedsiębiorstwo, ale u nas prawo o konkurencji jest tak skonstruowane, że bardzo trudno pociągnąć kogoś do odpowiedzialności karnej (prokuratura wszczyna dochodzenie tylko w kilku procentach zgłoszonych przypadków). Pozostaje droga cywilna, której firmy zazwyczaj unikają, gdyż jest długa i kosztowna. Poza tym informacja o tym, że firma dała się oszukać, co może wypłynąć do opinii publicznej, może zachęcić innych. Albo wygenerować kolejne straty, tym razem wizerunkowe. Przez to właśnie kradzież poufnych danych jest w Polsce tak nagminna – złodzieje często czują się bezkarni.

Kiedyś trafił do mnie do analizy wniosek pewnej nowej firmy, która zaczynała od przysłowiowego „zera”. Szukali oni finansowania i trafili do mnie abym pomógł im te pieniądze znaleźć. Gdy rozmawialiśmy, klienci od razu uprzedzili, że są byłymi pracownikami jednej z polskich firm, odpowiedzialnych za serwisy pewnych skomplikowanych urządzeń. Postanowili odejść z firmy, gdyż poczuli się w niej okradani i wykorzystywani. Ale nie odeszli z pustymi rękami – tworząc nową firmę – nastawili się na kontynuowanie tego samego, co robili na etacie w poprzednim miejscu zatrudnienia. Ba! Nawet skierowali swoją ofertę do klientów swojej byłej firmy, oferując swoje usługi za zdecydowanie mniejsze pieniądze. Naprawdę nie trzeba być przenikliwym analitykiem, by przewidzieć, jak bolesne dla byłego pracodawcy było odejście ich komórki serwisowej.

Niestety bardzo trudne jest zabezpieczenie się przed kradzieżą tajemnic firmy przez pracowników. Tak naprawdę każde przedsiębiorstwo, które ceni sobie własne osiągnięcia, tajemnice firmy, bazę swoich klientów z chwilą zatrudnienia pracownika powinna się już zabezpieczyć przed sytuacją, kiedy zatrudniony może chcieć działać na niekorzyść firmy a co gorsza, skuszony ofertami konkurencji pomyśli, by działać na jej rzecz albo celowo sabotować działania firmy, która go zatrudnia. Dlatego przy zdecydowanie zwiększonej fluktuacji zatrudnienia, wiele firm decyduje się przy podpisywaniu umowy o pracę, równocześnie zawrzeć w umowie zapisy chroniące firmę przed tego typu działaniami. Umowa o unikaniu działań na szkodę przedsiębiorstwa oraz na rzecz konkurencji od razu wprowadza pracownika w brutalną rzeczywistość biznesową: zatrudniający zabezpiecza swoje tajemnice i dobro firmy zaś kandydat do pracy wie, że firma będzie podejmować wszelkie działania, by chronić to co jest jej najcenniejszym dobrem i jeśli pracownik złamie stosowne zabezpieczenia i zacznie działać na szkodę firmy, będzie wiedział, jakie go będą czekać tego konsekwencje. Jasny układ – ja, jako właściciel firmy szkolę Cię, inwestuję w Ciebie, daję Ci pieniądze, chronię Ciebie, byś dla mnie uczciwie pracował – ale jeśli zaczniesz mi szkodzić, odzyskam wszystko i doprowadzę Cię do poniesienia konsekwencji tego, iż zdradziłeś naszą firmę, swoich współpracowników i zawiodłeś nasze nadzieje – tak mniej więcej powinna wyglądać szczera rozmowa z wprowadzanym do firmy nowym pracownikiem. Ja szkoląc firmy z radzenia sobie z problemem oszustw wewnętrznych oraz nielojalności pracowniczej zawsze zachęcałem do jasnych zasad i przedstawiania w sposób otwarty reguł chroniących przedsiębiorstwo. Skutkowało to tym, że gdy sprawa nielojalnego pracownika trafiała do sądu, były menadżer czy pracownik nie mógł zaprzeczać, że o niczym nie wiedział działając na szkodę firmy. Prawnik okradzionego przedsiębiorstwa wyciągał zawsze tzw. „cyrograf” – umowę o unikaniu działania na rzecz konkurencji i przedsiębiorstwa, gdzie przy przyjęciu do firmy własnym podpisem każdy kandydat do pracy potwierdzał, że zapoznał się z zasadami ochrony informacji, że wie jakie są zastosowane rozwiązania monitorujące jego pracę, oraz jakimi procedurami ma się kierować, by nie dopuścić do działań szkodliwych dla firmy. Dlatego firmy stosujące to rozwiązanie miały zdecydowanie mniej problemów z nierzetelnymi pracownikami czy menadżerami. To jednak nie wystarcza.

Zadziwiające jest, jak w wiele firm działa bez świadomości, że każdy zatrudniony w firmie – od członków zarządu po sprzątaczkę, może w każdej chwili z kogoś komu się ufa przejść do pozycji największego zagrożenia dla firmy.

Zajmując się od lat 90-tych dbaniem o bezpieczeństwo firm wiedziałem, że wbrew pozorom największe zagrożenie dla przedsiębiorstw tkwi w ich organizacji.

Truizmem już jest twierdzenie, że „najsłabszym ogniwem w każdym systemie i organizacji jest człowiek”. Dzisiaj wszystkie straty jakie ponoszą firmy, można sprowadzić do pojęcia nadużycia pracowniczego – czy narażającym na straty jest ktoś z zewnątrz, czy jest to kontrahent, wspólnik, dostawca, klient – zawsze w tym działaniu szkodzącym firmie uczestniczy ktoś z naszej firmy. Czy jest to działanie dobrowolne czy czysta głupota, czy jest to współudział czy działanie sprawcze, do którego zaangażowano kogoś z zewnątrz, rzadko zdarza się, by w danym nadużyciu wobec firmy nie uczestniczył ktoś z samej firmy. Cokolwiek złego się zdarzy – gdzieś zawsze zaangażowany jest w to pracownik – obecny lub były.

Jak więc sobie z tym problemem radzić?

Już świadomość tego, iż Wasza firma może być narażona na straty z powodu działań nieuczciwych pracowników, jest dobrym sygnałem. Niestety, tylko około 80% firm ma świadomość zagrożeń ze strony pracowników. Tworzymy firmę, pracownicy się zżywają, firmy bardzo dużo inwestują w to, by wszyscy w firmie czuli się jak w rodzinie. Ale zapomina się przy tym, że nawet w najlepszych rodzinach zdarzają się zdrady i kłótnie, które powodują, że ktoś kto do tej pory był nam najbliższy, nagle staje się naszym zajadłym wrogiem.

Symptomy kryzysu

Gdy nagle dostrzegamy brak chęci do pracy, gdy zaczynamy odnotowywać spadek wydajności po stronie zatrudnionych, dostrzegalna jest zwiększająca się absencja, częste branie „wolnych dni”, odnotowuje się spóźnienia i tzw. urywanie się z pracy, a zmorą stają się częste prywatne telefony powodujące to, że pracownik znika z telefonem, wyłącza się z pracy w zespole a swoje obowiązki zaczyna spychać na innych; kiedy widzimy, że milknie, chowa się za plecami innych, obojętnieje a na samym końcu zaczyna się pojawiać w pracy nagle bez powodu bardziej elegancko ubrany – wtedy z wielkim prawdopodobieństwem możesz być pewny, że Twój pracownik właśnie szykuje się do odejścia. Sporo osób bagatelizuje ten moment. Ale jeśli nie wiesz czemu odchodzi z firmy, co go do tego pchnęło narażasz się na kłopoty. Bo jeśli pracownik czuje się mobbowany, skrzywdzony, oszukany, „okradziony przez firmę”, to pojawia się dla niego motyw, który może go skłonić do działania na szkodę firmy. W tym czasie kopiować może twoje dane, przekazywać istotne informacje konkurencji, może kopiować bazy twoich klientów – ba! Może się z nimi spotykać, na Twój koszt, mówić im rzeczy, które twoją firmę stawiają w fałszywym i niekorzystnym świetle i powoli przejmować ich na rzecz nowego już pracodawcy. Takie działania będzie sobie uzasadniał i racjonalizował poczuciem krzywdy, jaką może odczuwać. Gdy jeszcze ma okazję do działania, które przynosi mu korzyści, spełnia jego chęć zemsty, daje mu satysfakcję, bo „dokopuje tym, którzy go nie doceniali, nie wspierali albo krzywdzili” – firma jest już w sporych kłopotach. Gdy trafiały do mnie informacje o mobbingu wiedziałem, że tam, gdzie sugerowano działanie mobbera, prawdopodobieństwo nadużyć i działań na szkodę firmy wzrastało niewspółmiernie wysoko. Dlatego jeśli otrzymujesz anonimy o mobbingu, nie bagatelizuj takich sygnałów. Od razu badaj, co się dzieje, bo prawdopodobnie jest chociaż jedna osoba skrzywdzona, która w poczuciu krzywdy, może skorzystać z okazji by „zemścić” się w sposób, który może być dla firmy bardzo bolesny.

Symptomów wskazujących, że masz problemy z nieuczciwością pracowniczą jest cała lista: spadek sprzedaży oraz rosnące koszty działania firmy, szczególnie te związane z pracownikami i kosztami ich podróży służbowych, dojazdów, kosztów paliwa w ich samochodach służbowych czy kosztów związanych z bieżącą działalnością. Poza absencją i spadkiem efektywności, pojawiają się też inne – jak tworzenie nieformalnych układów w firmie, szczelnych i niedopuszczających nikogo postronnego. Ten wzrost kosztów jeśli nie jest badany powoduje, że zaczynają one rosnąć a w długim przedziale czasu sprzyjają poczuciu bezkarności pracownika. To takich ludzi motywuje do podejmowania kolejnych działań, dających im korzyść a generujących kolejne straty. Wzrost majętności pracownika, nieadekwatny do jego zarobków, częste wyjazdy zagraniczne, zmiana samochodu na lepszy, wyższy standard życia – to są sygnały, które warto sprawdzić. Często intuicja, te słynne „palące się czerwone lampki” w głowach przełożonych, powinny być powodem do przyjrzenia się pracownikom i ich działaniom pod kątem generowanych dla firmy ryzyk.

Ufaj, ale kontroluj

Dzisiaj standardem w niektórych sektorach gospodarki jest stały monitoring działań pracowników i menadżerów. Monitorowanie służbowych komórek, poczty korporacyjnej, działań w internecie prowadzonych w godzinach pracy, a nawet monitorowanie przemieszczania się pracowników w miejscu i otoczeniu pracy, to wszystko służy ochronie firmy przed działaniami na niekorzyść przedsiębiorstwa. Nowe wymogi RODO nakładają obowiązek zabezpieczania i dbania o dane osobowe, w tym dane klientów i samych pracowników. By je chronić, trzeba monitorować także działania pracowników.

Firmy chcąc dbać o dobro klientów i pracowników, monitorują działania pracowników, by optymalizować koszty prowadzonej działalności. Chcąc wygrać z konkurencją, muszą chronić swoje dane, dane klientów, planowane działania i strategie biznesowe a także oszczędzać.

Jeśli pozwalasz na wszystko, wszystko możesz stracić

Wielu właścicieli firm obawia się zaostrzenia kursu i sięgania po rozwiązania utrudniające nieuczciwe działania pracowników. Jeden z prezesów powiedział mi wprost: „Wiesz, ja wiem, że moi pracownicy podkradają mnie. Ale ja to traktuję jako pewien bonus, bo chociaż tracę na tym co mi zabierają, to jestem zadowolony z tego, że zarabiają dla mnie niezłe pieniądze. Ja sobie straty wpisuję w koszty, ale dzięki temu moja firma przynosi nienajgorszy dochód”. Kiedy mi to powiedział spojrzałem na niego i zwróciłem uwagę na kilka faktów. Tolerując nieuczciwość pracowników, wzrastają mu koszty działalności a przez to, staje się mniej konkurencyjny. Za jakiś czas, taka polityka spowoduje zwiększenie strat i zmniejszenie zysków. Na samym końcu zwykle dochodzi do dużej straty i utracenia przewagi konkurencyjnej. Bo jeśli ktoś nic nie robi, albo nie robi wiele, by ograniczać kradzieże, wypływ danych do konkurencji, wyłudzenia i oszustwa po stronie pracowników, rozzuchwala w ten sposób i demoralizuje pracowników oraz kadrę menadżerską do tego stopnia, że w dłuższym przedziale czasu straty z tytułu nieuczciwości pracowniczej zabierają nawet wieloletnie zyski. Są firmy, które z tego powodu znikły już z rynku, straciły reputację a wielu ich właścicieli musiało swoje nawet latami budowane firmy sprzedać konkurentom. Nieuczciwość po stronie zatrudnianych to ryzyko, które potrafi doprowadzić do potężnych kryzysów. Nie chcę tu wskazywać palcem firm, które dzisiaj niewiele znaczą na rynku, a kiedyś były podmiotami „rządzącymi” na rynku. Do „zmiany liderów” doprowadzili ci, którzy przeoczyli ten moment, w którym nieuczciwy menadżer lub pracownik stworzył zabójcze dla firmy zagrożenie.

Już dzisiaj istnieją odpowiednie rozwiązania, które minimalizują ryzyko, o którym wyżej napisałem. Stworzyłem wiele komórek antyfraudowych, które zajmowały się inwestygowaniem stwierdzonych zagrożeń dla funkcjonowania przedsiębiorstwa. Dobierałem moim klientom rozwiązania, pozwalające na rozpoznanie nie tylko nieuczciwych pracowników, generujących zagrożenia i straty dla firm, ale również działających celowo, by przedsiębiorstwa osłabić albo pomóc w ich oszukaniu. Dzisiaj tylko od woli zarządzających firmą zależy, czy chcą oni się bronić przed nieuczciwością pracowników i ich działaniem czy sobie to odpuszczają. Oszczędzanie w tej materii jest działaniem na szkodę firmy. Inwestowanie w przeciwdziałanie wewnętrznym oszustom, szybko się zwraca: eliminuje się szkodliwe osoby, obniża się koszty poprzez ukrócenie nadużyć i okradania firm przez nierzetelnych pracowników. Bardzo często dobrze dobrane narzędzia optymalizują działanie firm, urealniają sprzedaż, ograniczają straty i w ten sposób czynią firmy konkurencyjnymi. Dzisiaj, ktoś kto chce ścigać się z konkurencją, musi walczyć z wewnętrznymi „wrogami”. Bez tego naraża się tylko na straty a problemy co najwyżej przesuwa w czasie.

Jeśli Czytelniku doczytałeś do tego miejsca wiedz, że na każdą ww. sytuację możesz się przygotować. Bo dzisiaj wygrywają Ci, co przeciwdziałają nieuczciwości pracowniczej a nie czekają, aż ona się pojawi. Ale to, czy wygrasz z nieuczciwością zależy wyłącznie od Ciebie i tego kiedy podejmiesz decyzję, że nie dasz się oszukiwać. 

Michał Czuma

 

Pin It